1 września 2015 roku w Zespole Szkół im. Narodów Zjednoczonej Europy w Polkowicach naukę rozpoczęli uczniowie klasy mundurowej, funkcjonującej w ramach Liceum Ogólnokształcącego. W naszej szkole kształcili się absolwenci, którzy już związali dorosłe życie z wojskiem. O swych doświadczeniach opowiedzą: Marcin Hirszfeld (Liceum Ogólnokształcące) i Paweł Mikołajewski (Technikum).

MARCIN: Od dziecka moim celem było zostanie żołnierzem, a dokładniej - oficerem Wojska Polskiego. Jeszcze przed maturą w Zespole Szkół w Polkowicach zdecydowałem się złożyć dokumenty do Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych im. generała Tadeusza Kościuszki we Wrocławiu.

Niestety, moje pierwsze podejście było nieudane, zawiódł mnie mój organizm, nie przeszedłem testów sprawnościowych. Nie poddałem się. Postanowiłem zacząć studia na Uniwersytecie Zielonogórskim. W marcu 2014 roku ponownie złożyłem dokumenty do WSO. Wszystko wypadło bez zarzutu. Dostałem się na uczelnię, by wkrótce odbyć szkolenie podstawowe. Przyznam, że było to najtrudniejsze 5 tygodniu w moim życiu. Nieraz miałem ochotę ze wszystkiego zrezygnować, lecz myśl, że na moje miejsce znajdzie się 17 chętnych, utwierdzała mnie w tym, jakim jestem szczęściarzem. 26 września 2014 roku na Westerplatte obyła się przysięga - takie chwile, jak tamta, niesamowicie budują moje poczucie patriotyzmu.

Od października zaczęły się studia, podczas których zajęcia dydaktyczne przeplatane są zajęciami wojskowymi. Dzień w dzień o 5:40 mamy do przebiegnięcia 3-kilometrową zaprawę, następnie czeka nas śniadanie i apel, który jest w wojsku rzeczą świętą. Szybkość w działaniu ma na celu przygotować nas do służby oficera (dowódcy plutonu). Po 5 latach trudów na wytrwałych czeka promocja oficerska, na której otrzymuje się stopień podporucznika, a następnie - przydział do jednostki wojskowej wedle indywidualnych specjalności. Wiem, że chcę podążać tą drogą przez resztę swojego życia, a słowa roty, które wypowiadałem podczas przysięgi wojskowej, na zawsze pozostaną w moim sercu!



PAWEŁ: Na początku nauki w technikum zacząłem się zastanawiać nad swoją przyszłością. Od małego ciągnęło mnie do munduru i służby dla naszego kraju. Chciałem umacniać swój patriotyzm i postanowiłem, że od razu po zakończeniu nauki w Zespole Szkół w Polkowicach zgłoszę się do WKU w Głogowie jako kandydat do służby w wojsku. Udało się i wkrótce zostałem wysłany na pół roku na szkolenie artylerzystów do Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu.

Po szkoleniu utwierdziłem się w tym, że chcę kontynuować służbę. Sprawdzałem, gdzie mogę starać się o przyjęcie z moimi predyspozycjami, bo nie chciałem porzucić sportu i tego, co robiłem w wolnym czasie, czyli trenowania sztuk walki. Postanowiłem spróbować swoich sił podczas kwalifikacji do Batalionu Reprezentacyjnego Wojska Polskiego w Warszawie. Do tej elitarnej grupy trafiają nieliczni. Sądzę, że gdyby nie treningi, pasja i hobby - nie udałoby się.

Gdy dostałem list o powołaniu do Batalionu, to uczucie, którego doświadczyłem, było nie do opisania! Służbę w Batalionie rozpocząłem 22 grudnia 2014 roku. Cała ta przygoda, by zostać zawodowym żołnierzem, trwała prawie 1,5 roku, co nauczyło mnie tego, aby nigdy się nie poddawać i dążyć do obranego celu.

Chciałbym dodać, że służba w Batalionie jest bardzo wymagająca i jedna z najcięższych w Polsce - z uwagi na ilość uroczystości, w tym wart przy Grobie Nieznanego Żołnierza (warta trwa 24 godziny, przy czym 8 godzin stoi się na baczność w umundurowaniu i z bronią). Po przeprowadzce do stolicy nie zaprzestałem trenować i aktualnie przechodzę etapy selekcji do kolejnej prestiżowej formacji uzbrojonej...




zdjęcia: Marcin Hirszfeld, Paweł Mikołajewski
wysłuchał: Przemysław Szulc