Światem rządzi przypadek i za nieprzewidywalność trzeba mu być wdzięcznym! Nasza młodzież, usilnie zachęcana przez kadrę OHP i wychowawców szkolnych, wzięła udział w eliminacjach do konkursu literackiego „Moje ulubione miejsce wspomnień”, organizowanego przez 1–7 Hufiec Pracy w Dzierżoniowie pod egidą DWK OHP. Muzą tego konkursu była wychowawca, Barbara Bulerska.

    W Polkowicach młodzież pokonała tremę, uwierzyła nam (wychowawcom) i pokazała, co jej „w duszy gra”! W głowach literatów jury odnalazło całą tęczę odczuć. Nietrudno się domyślić, że te nasze najciekawsze „debiuty literackie” musieliśmy nagrodzić. Wielką radością stało się zaproszenie naszych uczestników na kolejne spotkanie w gościnnych murach Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Polkowicach. W nowoczesnym wnętrzu sali audiowizualnej czekała prawdziwa uczta – do fascynatów książki mówiła nie tylko ona sama, ale demiurg – autorka Katarzyna Enerlich!

    W skład naszej delegacji weszły Mariola Szeląg i Michalina Wołowiec. Razem z dziewczynami na literacką ucztę wybrała się komendantka. Obie uczestniczki mogły w dojrzałej autorce dostrzec siebie. Pani Katarzyna Enerlich zaczęła pisać w wieku wczesnodziecięcym, a pierwszą gażę za swoje reporterskie artykuły otrzymała, gdy miała 12 lat.  Pieniądze zarobione w 1984 roku (470 zł) wydala na drugą swoją miłość. Miłość do wody, wiatru, smaków i zapachów. Słowem - do krainy lat dziecięcych,  czyli Mazur (zamkniętych w wymarzonym akwarium).

    Dla nas, uczestniczących w podróży po prowincji zwanej Mazurami, ten podarowany nam przez panią Katarzynę czas nigdy nie ulegnie zatarciu. Spoglądając spod oka, widziałam, co dzieje się z naszymi dziewczętami, jakie wsparcie w realizacji swoich planów życiowych otrzymują od takiej samej niegdyś dziewczyny. Rozumiałam wypieki na twarzach, zaciśnięte pięści, niemalże brak oddechu i oczy zawieszone na sylwetce mówiącej: »Trzeba mieć marzenia... Jeśli marzysz połowicznie, „niestarannie”, to marzenie się nie spełni! Marzenie są jak łódeczka, którą trzeba pchnąć w odpowiednią stronę!« W polkowickiej czytelni nie było nikogo, kogo by trzeba przekonywać o prawdziwości tych słów.

    Spotkanie z namacalnym prozaikiem czy poetą na każdym z nas zostawia ślady do końca nadzych dni. Rozmowy o życiu nie zacierają się w pamięci nawet po około 40-tu latach, o czym wie pisząca te słowa. Poznana onegdaj poprzez „bajkę na dobranoc” Danuta Wawiłow jest jednym z najmądrzejszych ludzi, z którymi zetknął mnie los, a wpisanie Jej twórczości na Listę J. Ch. Andersena uważam za rzecz oczywistą, tak samo ,jak „odkrycie” poezji Wisławy Szymborskiej przez Komitet Nagrody Nobla. To była tylko kwestia czasu.

    Nasze młode autorki otrzymały dedykacje od Katarzyny Enerlich, ale – co najważniejsze - olbrzymi zastrzyk zapału do mądrego pisania i życia! Słowo „prowincja” od wczoraj nie będzie kojarzyć się dziewczętom z czymś gorszym, co należy ukrywać. Byłyśmy też świadkiem powstania neologizmu językowego („rubieżowatość”), a zapach Mazur, zaklęty w słoiczku kremu po wieczornym powrocie do domu, mogła powąchać moja Mamusia, która w nocy pochłonęła „Oplątanych Mazurami”.

    Pani Katarzyno, dziękujemy za wizytę w Polkowicach, bo może nie zobaczymy się już tej wiosny. Ale z tych trzech serc nigdy Pani nie odjedzie i to jest nasza odpowiedź na Pani pierwsze pytanie, które brzmiało: „Jak można nie być ciekawym, co robią ludzie po przeczytaniu książki?”. Przyłączają się po prostu do rodziny.

Dziękujemy.

Opracowanie: Maria Bardon
Zdjęcia: Mariola Szeląg